Od jakiegoś czasu zamiast 10 kremów i mazideł na każdą część ciała, używam jedynie masła shea. Jest to produkt w 100 % naturalny, pozyskiwany z owoców drzewa shea, rosnącego na terenie Zachodniej Afryki, na otwartych przestrzeniach sawanny( swoją drogą ciekawę czy można je dostać w wersji fair trade). Ostatnio zaopatrując się w ten produkt postanowiłam pójść krok dalej i zakupić jego nierafinowaną wersję (ok. 4 zł za 50 gram na allegro). Kupiłam aż 250 gram więc byłam wielce zrozpaczona, bo nierafinowane masło karite okazało się mieć specyficzny, niezbyt przyjemny zapach. Jednak nie wszystko stracone. Masło to rozpuszcza się przy wyższej temperaturze, wiec je troszkę rozpuściłam, dodałam olejki eteryczne i trochę olejku jojoba, żeby nie robiło się zbyt twarde i utrzymało kremową konsystencje. Miałam jednak wrażenie, że olejki zapachowe w ogóle nie doszły do głosu przy intensywnym smrodku nierafinowanego masła. Jednak po kilku dniach, albo substancje te się “przegryzły” albo mój węch poszerzył swoją tolerancje, niemniej zapach ten przestał mi przeszkadzać. Trzeba również nadmienić, że mój “krem” wąchała trójka moich znajomych i żadne z nich nie wyczuwało w tym zapachu nic rażącego.
Przejdźmy jednak do najważniejszego. Skóra posmarowana masłem shea robi się bosko gładka, miękka, nawilżona….nie mogłam uwierzyć, że mogę mieć tak cudowną skórę!!!! Masło shea jest naturalnie bogate w witaminy A i E oraz witaminę F, która pozwala rozluźnić mięśnie.
Substancje zawarte w maśle chronią i wzmacniają cement komórkowy warstwy rogowej skóry, co poprawia jej elastyczność.
Jest naturalnym filtrem słonecznym i podobno nadaje się również do opalania.
Nie ma działania alergizującego, może być aplikowane na wszystkie obszary ciała. Ja stosuje masło shea również jako balsam do ust. Po dwóch dniach przestałam mieć suchę usta, a z problemem tym walczyłam już wieloma pomadkami.
Nie widzę więc żadnego powodu, żeby używać jakichkolwiek kremów. Do twarzy jak już kiedyś wspomniałam używam mieszankę olejków na bazie jojoba albo oleju z awokado,lub nagietka, który właśnie testuje. Do stóp olej rycynowy, a do rąk również masło shea. Bardzo dobrze mi nawilżyło suche skórki przy paznokciach. Wszystko to w połączeniu z "magicznym" mydełkiem o którym niedługo napiszę daje cudowny, naturalny i całkiem tani zestaw kosmetyków, a co ważniejsze ładne i gładkie ciałko :)