piątek, 7 stycznia 2011

POŻEGNANIE

WITAM!
Zniknęłam w wakacje bez pożegnania, bo myślałam, że jeszcze tu powrócę.
Wygląda jednak na to, że nie mam już potrzeby blogowania.
Blog ten powstał z potrzeby dzielenia się z wami moimi doświadczeniami wegańskimi, witariańskimi, antykonsumpcyjnymi.... jednak w międzyczasie pojawiło się miejsce, w którym wszyscy mogą się dzielić swoimi doświadczeniami na forach i dyskusjach. To miejsce to VITALMANIA do której bardzo gorąco zapraszam.
Druga sprawa to fakt, że postanowiłam "wyplątać się z sieci" w której spędzałam bardzo dużo czasu w okresie od października 2009 do lipca 2010. Teraz wolę powolnie sączyć herbatkę z cudownymi przyjaciółmi w kawiarni, chodzić na warsztaty, których mnóstwo w Warszawie...obcowanie z "żywymi tkankami" daje mi dużo więcej przyjemności i radości niż przeglądanie artykułów w internecie.
Otwieram się na ludzi, na świat. Słucham. Tańczę. Z uważnością staram się stawiać każdy krok.

Jeżeli ktoś zdążył mnie troszkę polubić przez mojego bloga- zapraszam do prawdziwego kontaktu. Jeśli będziecie kiedyś przejazdem w Warszawie- piszcie do mnie, może uda nam się umówić na spotkanie, na herbatkę, kawkę co kto lubi :)
Ściskam wszystkich serdecznie :)
Do zobaczenia!!!

6 komentarzy:

  1. Szkoda, że znikasz z sieci, ale cieszę się, że teraz czerpiesz z życia pełnymi garściami. Wszystkiego dobrego! (może się kiedyś spotkamy [przypadkiem lub nie] na warszawskich ulicach).

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja się cieszę, że odcięłaś się od internetowego świata . Pamiętam, że nawet kiedyś miałyśmy małą spinę o to :) Cieszę się strasznie, że teraz inaczej na to patrzysz. Jest tyle rzeczy, zajęć i możliwości realizacji marzeń dookoła , że wcale nie potrzeba do ich realizacji portali społecznościowych, grup dyskusyjnych i tego typu pierdół.

    trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  3. ja również pozdrawiam Cię serdecznie i mam nadzieję, że będziesz czerpać z życia pełnymi garściami! i może kiedyś, gdy będę w Warszawie uda nam się spotkać. aha, i trzymam kciuki za taniec, bo ja też tańczę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że nie będzie więcej tekstów, no ale jeśli to cena Twojej wolności to nie marudzę. Sam jestem "no lifem", przed całkowitym zbzikowaniem ratuje mnie od czasu do czasu rower i gotowanie, ale też czas się wyrwać z matni internetu. Tylko to trudne!

    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  5. Droga Weganulo!

    Co jakiś czas powracam na te strony aby uzyskać, dowiedzieć się co nieco, co się dzieje w warszawskim wegańskim światku. Informacje, które tu znajduję zawszę są dla mnie ciekawostką, jako, że nie sama weganką nie jestem i specjalnie w tym temacie nie rozglądam się. Jednak co jakiś czas powracam na twój blog...

    Osobiście również wybieram interakcje międzyludzkie nad internetowymi - i to jest świadomy wybór! Jednak żyjemy w takich czasach gdzie technologia wtargnęła w nasze życie - chcąc nie chcąc. Wierzę szczerze, że jeszcze powrócisz na łamy tego blogu...

    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. szkoda że ten blog się już nie rozwiha, był mi bardzo pomocny

    OdpowiedzUsuń