sobota, 27 lutego 2010

SUPER DEO

Kolejny udana podmiana kosmetyku. Od kilku lat używałam dezodorantu Nivea, który wydawał się jedynym skutecznym poskromicielem moich pach. Niemniej pod koniec dnia, lub przy nadmiernym stresie czuć było, że już się nieco zużył:( Co jednak dużo bardziej mnie martwiło to przynależenie Nivea do międzynarodowego koncernu Beiersdorf AG, czyli raz, że korporacja, a dwa, że testują na zwierzętach.
I oto w zielarni pod domem znalazłam ten oto specyfik-cud. Starcza podobno na rok, czyli cena 19 zł nie jest wygórowana. Przede wszystkim jednak fantastycznie działa. Znowu trudno mi uwierzyć, że coś wziętego prosto z natury działa dużo lepiej niż tworzone w super nowoczesnych laboratoriach mieszanki. Więcej do poczytania o tym dezodorancie tutaj.



poniedziałek, 22 lutego 2010

Render error.Insufficient disk space.

Czyli w pracy.
Od rana do nocy.
A na pocieszenie zupełnie nie związany z profilem tej strony utwór. Wszyscy w pracy oglądają go bez przerwy. Zachwyceni. A ja z nimi:

niedziela, 21 lutego 2010

jeszcze kilka słów o pięknym ciele

-Biała glinka+czerwona/ dwa razy w tygodniu
-olejek jojoba +kilka kropel olejku geranium, ylang ylang /zamiast kremu codziennie na twarz
-parówka z ziół/raz w tygodniu
Efekt:
NIGDY nie miałam piękniejszej cery!!!!! Myślałam też, że potrzebne będą jakieś drogie specjalistyczne zabiegi kosmetyczne, żeby pozbyć się przebarwień...a tu proszę, już po kilku dniach stosowania tej "terapii" mogłam wyjść do ludzi bez podkładu- bez którego nie wyobrażałam sobie życia :)

A na ciało rewelacyjny peeling z gruboziarnistej soli morskiej najlepiej zanurzonej w jakimś oleju. Kiedyś stosowałam również peeling z kawy, ale domycie wanny po tej brunatnej masie nie było łatwe.

Koszt wszystkiego- kilka złotych. Zbyt tanie, żeby ktoś na tym mógł zarobić. Więc ubierają to w ładne eko opakowania, albo stosują "magiczną" morską sól z morza martwego (efekt ten sam, bo próbowałam) i nagle kosmetyki na bazie tych produktów kosztują kilkadziesiąt złoty. A jakże. Biznes się kręci.

sobota, 13 lutego 2010

Depilujcie się dziewczyny, nie znacie dnia ani godziny!!

I tak parafrazując fraszkę Jana Sztaudyngera chciałam wkroczyć w kłopotliwy temat depilacji. Od jakiegoś czasu staram się minimalizować swoje wydatki (z czysto antykonsumpcyjno-ekologicznej postawy) więc tym razem "pod nóż" poszła depilacja. Z usług swojej kosmetyczki zrezygnowałam zresztą już wcześniej po tym, jak nie potrafiła mi podać składu wosku którego używa. Zresztą moja wrażliwa skóra i tak ciężko znosiła stan podepilacyjny. Maszynki do golenia- owszem, radośnie używałam gilllette, dopóki nie dowiedziałam się, że należy do Procter & Gamble. Są oczywiście jeszcze inne firmy do wyboru, ale jest też....cukier. Oniemiałam jak dowiedziałam się, że ta od wieków używana przez mieszkanki Bliskiego Wschodu metoda jest tak prosta w przygotowaniu. Wystarczy cukier, cytryna, woda, garnek i gaz:) Wprawdzie nie byłam pewna, czy uda się za pierwszym razem( i słusznie, bo nie do końca wyszła taka jak powinna), ale postanowiłam spróbować.Dokładny przepis na filmiku poniżej, ale znalazlam w sieci różne proporcje więc można eksperymentować. Dla tych jednak co na eksperymenty nie mają czasu, na allegro dostępne są gotowe pasty cukrowe za całkiem przystępną cenę. W każdym bądź razie efektem jestem zachwycona. Przede wszystkim nie bolało aż tak bardzo jak przy zwykłej depilacji, włosy pięknie wychodziły z cebulkami, a skóra była dużo mniej podrażniona. Dodatkowo dużo łatwiej zmyć tą pastę z wszelkich powierzchni które znajdą się w jej zasięgu. No i przede wszystkim to CZYSTA NATURA, a z reszty niezużytej pasty można zrobić pyszne cytrynowe karmelki :)
Oto filmik na którym wszystko jest pokazane krok po kroku:

środa, 10 lutego 2010

PSZCZOŁY S.O.S.

Miodu nie jem. Z szacunku do pszczół. To tak fascynujące stworzenia, że wolę zgłebiać ich świat niż zabierać im pokarm.
O miodzie ciekawie pisała już tutaj ilovetofu dlatego nie będę dublowała tematu.
Dodam jeszcze bardzo ciekawy link do artykułu w gazecie pomorskiej
I ten dziwny film, który znalazłam na youtubie...o dziwo też o masowym ginięciu pszczół :)

wtorek, 9 lutego 2010

Opowieść o rzeczach

O produkcji, wyzysku i konsumpcji. Tak prosto, dosadnie i lekko jak tylko można. Polecam !!

Pozostałe części oczywiście do znalezienia na youtubie

niedziela, 7 lutego 2010

ACT NOW

Ten krótki film otwierał konferencję klimatyczną (COP15)
w Kopenhadze. W obrazowy i wzruszający sposób
uświadamia powagę zmian klimatycznych i sens
przyłączenia się każdego z nas do walki o lepszy świat.
Osobiście nie do końca jestem przekonana, czy jeszcze
cokolwiek da się zrobić. Wiem jednak, że mamy
już niewiele czasu(wg. specjalistów jakieś 10 lat) więc
wolę umrzeć w przekonaniu, że jednak stawiałam
opór, a nie byłam tylko marionetką w rękach korporacji
i przywódców tego świata.

a skoro już poruszyłam temat teorii spiskowych, to znalazłam wczoraj ciekawy filmik...
nie wiem co o tym myśleć więc powstrzymam się od komentarza :)

sobota, 6 lutego 2010

poniedziałek, 1 lutego 2010

pijemy pijemy

Sklepowe soki owocowe. Woda z dużą ilością cukru, składników konserwujących, barwiących, smakowych i zapachowych to napewno bardzo potrzebna naszemu organizmowi substancja. Czyli kolejny obiekt pożądania wykreowany przez korporacje. Jakoś żyje, na codzień popijając tylko wodę i herbatki (głównie ziołowe). I w ogóle mi niczego nie brakuje (no, chyba, że przychodzi czas na zjazd w Łodzi...tam się czasem robi odstępstwa od reguły).
I jakaż oszczędność. Więcej tutaj.

Przy okazji przypomniało mi się jak kiedyś, w zamieszchłych czasach przygotowywałam materiały z konferencji Coca-coli. To niesamowite, ale ci ludzie wydawali się być głęboko przekonani(i przekonywali do tego innych) o tym, że produkty Coca-coli są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania naszych organizmów. W głowie utknęło mi szczególnie zdanie o tym, że gdyby nie ich napoje ludzie z pewnością odwodnili by się, bo jakże to tak można pić samą wodę. Przecież to nudne (a przy okazji za tanie).


konsumuj konsumuj

to skończysz jak te śliczne łanie...




kalkulator CO2


Trafiłam w necie na ciekawą aplikację, dzięki której możemy wyliczyć nasz idywidualny wpływ na środowisko, związany ze spalaniem paliw kopalnych. Oczywiście osobną kwestią jest czy spalanie paliw kopalnych RZECZYWIŚCIE ma wpływ na naszą planetę czy nie. Nie czuje się jeszcze kompetenta, żeby zabrać głos w tej kwestii. Niemniej kalkulator ten dzięki swojej ciekawej konstrukcji pokazuje nam, jak poszczególne elementy naszego życia przyczyniają się do emisji dwutlenku węgla.

Z wegańskiego punktu widzenia ucieszył mnie fakt , że opcja WEGANIZM w porównaniu do opcji JEM MIĘSO CODZIENNIE to różnica aż 1 tony CO2 na rok. Przy moich 9.33 tonach w skali roku myśle, że to dość spora różnica.

http://ziemianarozdrozu.pl/kalkulator